O nas

Z przyjemnością przedstawiamy Wam Zomaela. Narodził się na przełomie 2020/2021 roku w naszych głowach. W swojej nazwie łączy litery z imion osób, które wiele dla nas znaczą.

Mój mąż i ja poznaliśmy się, gdy oboje pracowaliśmy w Niemczech nad Jeziorem Bodeńskim w siedzibie naszego oddziału dużej firmy motoryzacyjnej.

To miejsce jest naprawdę magiczne. Dookoła piękna i czysta przyroda. Każdy może znaleźć coś dla siebie – jazda na rowerze, turystyka, pływanie, żeglarstwo, góry. Natura absolutnie Cię pochłania - więc nawet nie-narciarz zaczyna uczyć się jeździć na nartach, nie-pływak w końcu postanowił po raz pierwszy zanurzyć głowę pod wodą, nie-rowerzysta kupuje sobie rower i pedałuje, nie-turysta pokonuje alpejskie wzgórza. Mówię z własnego doświadczenia ;) A potem, kiedy spojrzę wstecz, zobaczę jak:

...

Jeździliśmy na nartach w Sölden na czerwonej trasie pełnej wybojów, w szalonej mgle i w minus 18 – tam pomyślałam sobie - jak już przetrwamy ten zjazd, to i wszystko inne też.

Płynęliśmy wzdłuż brzegów jeziora Bodeńskiego w stronę mola w pobliskiej wiosce, kiedy przyszedł nam do głowy szalony pomysł – przepłynąć jezioro Bodeńskie aż na drugi brzeg – do Szwajcarii! Do woreczka zapakowałam 10 euro a mąż przed sobą popychał ponton na wypadek, gdyby jednak tych naszych sił zabrakło. W międzyczasie machali do nas ludzie z wielkich łodzi – czy wszystko na pewno w porządku, bo naprawdę musieliśmy wyglądać, jak para topiących się wariatów pośrodku jeziora. A świecie dziw się – wszystko było w najlepszym porządku. Dopłynęliśmy do drugiego brzegu, w szwajcarskiej kawiarni zamówiliśmy dwa espresso za 6 euro, kelnerce zostawiliśmy napiwek 4 euro. Na molu wypiliśmy pyszną kawę przy akompaniamencie kompletnie zaskoczonych spojrzeń szwajcarskich emerytów, którzy wygrzewali się w kawiarni przy zachodzie słońca. Z powrotem skoczyliśmy do jeziora i płynęliśmy na drugi brzeg do domu. W myślach miałam – czy na pewno na ten drugi brzeg uda się dopłynąć? A jak tak to jeśli w tym wieczornym półmroku uda się znaleźć to nasze molo – to i wszystko inne też.

smx2

Będąc na weekend w Szwajcarii zdecydowaliśmy się na nieplanowaną wyprawę po szlaku pod Matterhornem. Pedałujemy, zachwycamy się pięknymi krajobrazami, pijemy wodę z górskich potoków, słoneczko świeci. Zdecydowaliśmy udać się bliżej Matterhornu, zobaczymy, dokąd dojedziemy. Nie odpuszczamy. Jedziemy, jedziemy, nogi same nas niosą, słoneczko świeci. Nad Matterhornem unoszą się czarne chmury, czuliśmy, że za chwilę przejmą one kontrolę. Zaczęło pokrapywać. I już pada. Pada już bardzo mocno, burzę czuliśmy już w każdym oddechu. Zawróciliśmy, pedałujemy, ile sił w nogach, jednak niezbyt szybko, mokre kamienie są bardzo śliskie, pędzimy z powrotem do Zermattu. Bo kiedy boisz się burzy i masz lęk wysokości, być w takiej chwili w górach nie jest najlepszym pomysłem. Wtedy pomyślałam sobie, że jak uda nam się teraz, to i wszystko inne też.

smx3

W zaawansowanym stadium ciąży wybraliśmy się na przyjemną, mocno na luzie, wycieczkę na Kaunertal, kiedy już tam byliśmy, przecież szkoda nie wdrapać się jeszcze parę metrów wyżej, dla dobrych widoków, potem jeszcze parę i jeszcze trochę wyżej, po jakimś czasie szłam już po śladach męża, bo brakowało mi już siły, jak psychicznej tak fizycznej, stawiać własnych kroków w tym głębokim śniegu na zamkniętej trasie zjazdowej (zamkniętej nie z powodu koronawirusa, ale z powodu naprawy kolejki liniowej w 2017 roku). A kiedy już byliśmy prawie na szczycie to przecież się nie poddam. A więc sapiąc i w głowie mając wszystkie możliwe niecenzuralne słowa, wdrapywałam się aż na sama górę. W koszulce, lekkiej kurtce i niskich butach. Na szczycie spotkaliśmy dwójkę ludzi, którzy patrzyli na nas jak na największych wariatów. My właściwie byliśmy największymi wariatami, bo właśnie wdrapałam się na wysokość 3000 m n.p.m. 2w1. Przez kilkanaście minut podziwialiśmy niepowtarzalne widoki na włoską i austriacką stronę. Trzeba było dodać sobie odwagi by dostać się na dół, a potem? Zejście, a właściwie to zjazd, bo po prostu siadłam sobie na tę lekką kurtkę i na tyłku po tej trasie zjazdowej zjechałam na dół. I pomyślałam sobie, że jeśli ten zjazd przeżyjemy zdrowi ja i dzidziuś, to i wszystko inne też.

smx4

smx9

Cięcie.

Siedzieliśmy w domu w czasie koronawirusa, z dwójką małych dzieci – pomyśleliśmy sobie, kiedy znowu doświadczymy czegoś takiego? Nieokiełznanego, odważnego, z uczuciem serca w gardle? Szczęśliwi. Kochamy podróże i doświadczenia i chcemy przekazać tę pasję naszym dzieciom. Zwiedziliśmy pół świata i nie możemy się doczekać, aby kontynuować naszą podróż jako rodzina.

...wtem okazja zaczyna pukać, ale nie masz drzwi. Dlatego je budujesz. Witaj, ZOMAEL!

Odkryliśmy markę Sailbrace i poczuliśmy się nią całkowicie oczarowani. Dowiedzieliśmy się, że nie ma jej jeszcze na rynku czeskim i postanowiliśmy to zmienić. Właśnie dlatego narodził się Zomael - z idei, że możesz mieć przy sobie symbolicznie swoją pasję przez cały czas. Jako przypomnienie tego, co kochasz i co sprawia Ci radość w życiu.

Rozszerzyliśmy naszą ofertę o dwie inne nowe marki – Tysiące Gwiazd i Nautical Vibes – i pozwoliliśmy Zomaelowi wyruszyć Ci na spotkanie Wierzymy, że będziesz tak samo podekscytowany jak my.

smx8

Z powrotem do sklepu